piątek, 5 grudnia 2014

Pracownia świetego Mikołaja - bajka


Pracowania świętego Mikołaja

    Hen, na dalekiej Północy, wśród wiecznych lodów spowitych łagodnym światłem polarnej zorzy, stoi zamek świętego Mikołaja. W zamku tym jest sto pokoi, a w każdym pokoju siedzi przy warsztatach stu krasnoludków.

Kiedy karzełek, który liczy dni ogłosi „Dziś pierwszy dzień grudnia” zaczyna się praca w dzień i w nocy. Z tysięcy worków trzeba powyjmować tysiące listów, przeczytać je, posegregować i zrobić spis prezentów, o które proszą dzieci. Do Mikołaja piszą dziewczynki i chłopcy z całego świata, ze wszystkich kontynentów. A on czyta każdy list i z uśmiechem przyjmuje każdy najbardziej dziwny pomysł. Pamięta też charakter pisma każdego dziecka.




- Poznaję, to list o Lili – mówi biorąc do ręki kartkę papieru – prosi o lalkę, która mówi i chodzi.

         Krasnal - archiwista, który przez cały rok zapisuje wszystkie ważne wydarzenia, zagłębia się w wielka księgę i oznajmia:

         - To bardzo grzeczna dziewczynka. Nie ma żadnych zastrzeżeń.




    Mikołaj sięga po tkwiący za uchem czerwony ołówek i pisze na marginesie – „Zgoda”. To znaczy, ze życzenie zostanie spełnione. Następny list ma kilka metrów długości. Napisał go Krzyś, który, jak co roku, nie mógł się zdecydować, jaki prezent chciałby dostać na gwiazdkę: czy kolejkę, czy wrotki, czy piłkę, a może szybowiec. Mikołaj tylko kiwał głową, aż krasnal – archiwista wyłonił się zza wielkiej księgi i powiedział:

     - Mam tu notkę, że Krzyś nie myje uszu.




     Mikołaj zatemperował ołówek i napisał na marginesie listu – „Mydło”. Tak to rozbawiło krasnala, że ze śmiechu, aż mu czerwona czapeczka spadła na nos.

    Wreszcie Mikołaj wybiera się na obchód pracowni. A tam na maleńkich stołeczkach siedzą zastępy krasnoludków i kroją, szyją, lepią, tkają. Jedni wycinają piłami drewniane koniki, inni dorabiają do nich bieguny, jeszcze inni przyklejają im grzywy i ogony, malują oczy i nozdrza. Wszystko idzie jak po maśle.




    Żeby zrobić lalkę, trzeba się na tym dobrze znać. Maleńcy fryzjerzy kręcą angielskie loki. Krawcy kroją stosy różowych, niebieskich, zielonych i żółtych materiałów na bluzki i spódniczki. Mikołaj sam ogląda każdą lalkę i egzaminuje ją z mówienia. Każda musi powiedzieć wyraźnie „mama”. Jeśli jest zadowolony, stawia na świadectwie pieczęć i lalka wędruje do worka.

     Rosną stosy zabawek, pęcznieją worki z prezentami. Krasnal czuwający nad kalendarzem co dzień mówi, ile zostało dni do Świąt. Wreszcie nadchodzi dzień, na który wszyscy czekali:




    - Dziś jest dwudziesty czwarty grudnia. Wigilia Bożego Narodzenia.

    Wyciągają, więc  na dwór wielkie sanie i zaprzęgają do nich renifery. Zwierzętom błyszczą oczy, lśni wyszczotkowana sierść. Gwiazdy przeglądają się w wypolerowanych kopytach. Pobrzękują dzwoneczki uprzęży. Wspólnymi siłami krasnale ładują ciężkie worki, bacząc by żadnego nie zabrakło. Mikołaj radośnie uśmiechnięty, sadowi się na koźle, strzela z bata i na ten znak wspaniały pojazd rusza w drogę. Niebo rozjaśnia się, a księżyc mruga do gwiazdy polarnej, jakby chciał powiedzieć: „Do widzenia Mikołaju, pozdrów od nas wszystkie grzeczne dzieci”. Jeszcze chwila i zaprzęg niknie w oddali. Pyzaty księżyc oświetla mu drogę, białe płatki śniegu padają na czerwony płaszcz niebiańskiego woźnicy, na puszystą sierść reniferów i pokrywają puchem worki z podarkami.

      Świętego Mikołaja przepełnia radość. Cały rok czekał na tę podróż i starannie się do niej przygotowywał. Czeka go wiele pracy. Ileż miast i wsi, ile mieszkań i samotnych zagród, gdzieś na odludziu będzie musiał odwiedzić. Wszędzie tam śpią dzieci i śnią o nadchodzących Świętach. 




     Nie wszystkie jednak zasnęły. Niektóre lezą w łóżeczkach i szeroko otwartymi oczami wpatrują się w ciemność. Czuwają, żeby nie przeoczyć wizyty świętego Mikołaja.

    Czy nigdy nie mieliście ochoty towarzyszyć Mikołajowi w jego wigilijnej podróży? Jeśli tak, to właśnie nadarza się okazja.

     Myślicie pewnie, że roznoszenie podarków to najłatwiejsza rzecz pod słońcem: wystarczy wyjąć prezent z worka, zostawić w pokoju i już można iść dalej. Nie, moi mili. To nie takie proste. Jest to wielce podniecająca przygoda, która wymaga taktu i cierpliwości. Zaraz Wam o niej opowiem.

      Wyobraźcie sobie, że w czasie podróży zabawki zakładają się , która pierwsza trafi do rąk dziecka. „Ja chcę zostać tutaj” woła cynowy żołnierzyk, patrząc przez dziurę w worku. „Nie, teraz moja kolej, ta dziewczynka o mnie prosiła” przepycha się do wyjścia laleczka. „Tu, tut…- trąbi kolejka – wyjeżdżam” i z turkotem jedzie po szynach. Hop, hop, skacze po pokoju piłka i chowa się pod meblami, aż wreszcie znajduje kryjówkę pod kanapą.


 

    - Cisza, spokój! – nawołuje Mikołaj.

    Na pierwszym piętrze dzieci śpią spokojnie, ale te na parterze już usiadły w łóżeczkach. – „Ciii… - szepce Mikołaj – uspokójcie się! – Wie, ze podczas jego wizyty, w domu powinna panować absolutna cisza.

     Niestety. Na podeście, zza poręczy, już błyskają pierwsze ciekawskie spojrzenia. Mikołaj potrafi jednak wyjść cało z każdej opresji. Tyle lat przecież rozwozi prezenty. Błyskawicznym ruchem zgarnia niesforne zabawki i chowa się za zasłonę. 





    - Zdawało mi się, że kogoś tu słyszałem – mówi jeden z malców głosikiem drżącym z przejęcia. – Myślałem, że tym razem zobaczę świętego Mikołaja – dodaje po chwili.

    - Aaa… - ziewa któreś z dzieci. – Tu nikogo nie ma. Chodźmy spać.

    Tymczasem Mikołaj patrzy ze swej kryjówki, jak dzieci ziewając wracają do łóżeczek i zaciera ręce z zadowolenia. A kiedy zapadnie cisza, wyjmuje z kieszeni spis zabawek, sprawdza i wkłada podarunki do rozwieszonych nad kominkiem pończoch. Kończąc, szepce zadowolony „Gotowe” i … jazda dalej.
    Na dworze, wśród nocy czekają renifery, stukając niecierpliwie podkowami. - Na przód, maluśkie ! – woła Mikołaj, trzaska z bata i rusza w drogę do innych dzieci.




     I tak w tę tajemniczą, wigilijna noc spełniają się marzenia dziewczynek i chłopców na całym świecie. Trwa cudowna podróż. Od domu do domu, od wsi do wsi. A gdy nadejdzie świt, święty Mikołaj wróci do zamku, hen gdzieś wśród gwiazd, żeby razem z krasnoludkami przez cały rok przygotowywać prezenty na następną Gwiazdkę.



Walt Disney, Wesołych Świąt. Bajki pod choinkę
Tłumaczyła: Dorota Lulińska

PS. Udanych mikołajek kochane dzieci :)
 © Photos Małe Rzeczy with Love by Magda Marczuk - Daniluk, All Rights Reserved

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz