Pracowania świętego Mikołaja
Hen, na dalekiej Północy, wśród wiecznych lodów spowitych
łagodnym światłem polarnej zorzy, stoi zamek świętego Mikołaja. W zamku tym
jest sto pokoi, a w każdym pokoju siedzi przy warsztatach stu krasnoludków.
Kiedy karzełek, który liczy dni
ogłosi „Dziś pierwszy dzień grudnia” zaczyna się praca w dzień i w nocy. Z
tysięcy worków trzeba powyjmować tysiące listów, przeczytać je, posegregować i
zrobić spis prezentów, o które proszą dzieci. Do Mikołaja piszą dziewczynki i
chłopcy z całego świata, ze wszystkich kontynentów. A on czyta każdy list i z
uśmiechem przyjmuje każdy najbardziej dziwny pomysł. Pamięta też charakter
pisma każdego dziecka.
- Poznaję, to list o Lili – mówi biorąc
do ręki kartkę papieru – prosi o lalkę, która mówi i chodzi.
Krasnal - archiwista,
który przez cały rok zapisuje wszystkie ważne wydarzenia, zagłębia się w wielka
księgę i oznajmia:
- To bardzo
grzeczna dziewczynka. Nie ma żadnych zastrzeżeń.
Mikołaj sięga po tkwiący za uchem czerwony ołówek i pisze na
marginesie – „Zgoda”. To znaczy, ze życzenie zostanie spełnione. Następny list
ma kilka metrów długości. Napisał go Krzyś, który, jak co roku, nie mógł się
zdecydować, jaki prezent chciałby dostać na gwiazdkę: czy kolejkę, czy wrotki,
czy piłkę, a może szybowiec. Mikołaj tylko kiwał głową, aż krasnal – archiwista
wyłonił się zza wielkiej księgi i powiedział:
- Mam tu
notkę, że Krzyś nie myje uszu.
Mikołaj zatemperował ołówek i napisał na marginesie listu – „Mydło”.
Tak to rozbawiło krasnala, że ze śmiechu, aż mu czerwona czapeczka spadła na
nos.
Wreszcie Mikołaj
wybiera się na obchód pracowni. A tam na maleńkich stołeczkach siedzą zastępy
krasnoludków i kroją, szyją, lepią, tkają. Jedni wycinają piłami drewniane
koniki, inni dorabiają do nich bieguny, jeszcze inni przyklejają im grzywy i
ogony, malują oczy i nozdrza. Wszystko idzie jak po maśle.
Żeby zrobić lalkę, trzeba się na tym dobrze znać. Maleńcy
fryzjerzy kręcą angielskie loki. Krawcy kroją stosy różowych, niebieskich,
zielonych i żółtych materiałów na bluzki i spódniczki. Mikołaj sam ogląda każdą
lalkę i egzaminuje ją z mówienia. Każda musi powiedzieć wyraźnie „mama”. Jeśli
jest zadowolony, stawia na świadectwie pieczęć i lalka wędruje do worka.
Rosną stosy zabawek, pęcznieją worki z
prezentami. Krasnal czuwający nad kalendarzem co dzień mówi, ile zostało dni do
Świąt. Wreszcie nadchodzi dzień, na który wszyscy czekali:
- Dziś jest dwudziesty czwarty grudnia. Wigilia Bożego
Narodzenia.
Wyciągają,
więc na dwór wielkie sanie i zaprzęgają
do nich renifery. Zwierzętom błyszczą oczy, lśni wyszczotkowana sierść. Gwiazdy
przeglądają się w wypolerowanych kopytach. Pobrzękują dzwoneczki uprzęży. Wspólnymi
siłami krasnale ładują ciężkie worki, bacząc by żadnego nie zabrakło. Mikołaj
radośnie uśmiechnięty, sadowi się na koźle, strzela z bata i na ten znak
wspaniały pojazd rusza w drogę. Niebo rozjaśnia się, a księżyc mruga do gwiazdy
polarnej, jakby chciał powiedzieć: „Do widzenia Mikołaju, pozdrów od nas
wszystkie grzeczne dzieci”. Jeszcze chwila i zaprzęg niknie w oddali. Pyzaty
księżyc oświetla mu drogę, białe płatki śniegu padają na czerwony płaszcz
niebiańskiego woźnicy, na puszystą sierść reniferów i pokrywają puchem worki z
podarkami.
Świętego Mikołaja przepełnia radość. Cały rok
czekał na tę podróż i starannie się do niej przygotowywał. Czeka go wiele
pracy. Ileż miast i wsi, ile mieszkań i samotnych zagród, gdzieś na odludziu
będzie musiał odwiedzić. Wszędzie tam śpią dzieci i śnią o nadchodzących
Świętach.
Nie wszystkie jednak zasnęły. Niektóre lezą w łóżeczkach i szeroko
otwartymi oczami wpatrują się w ciemność. Czuwają, żeby nie przeoczyć wizyty
świętego Mikołaja.
Czy nigdy
nie mieliście ochoty towarzyszyć Mikołajowi w jego wigilijnej podróży? Jeśli
tak, to właśnie nadarza się okazja.
Myślicie pewnie,
że roznoszenie podarków to najłatwiejsza rzecz pod słońcem: wystarczy wyjąć
prezent z worka, zostawić w pokoju i już można iść dalej. Nie, moi mili. To nie
takie proste. Jest to wielce podniecająca przygoda, która wymaga taktu i
cierpliwości. Zaraz Wam o niej opowiem.
Wyobraźcie
sobie, że w czasie podróży zabawki zakładają się , która pierwsza trafi do rąk
dziecka. „Ja chcę zostać tutaj” woła cynowy żołnierzyk, patrząc przez dziurę w
worku. „Nie, teraz moja kolej, ta dziewczynka o mnie prosiła” przepycha się do
wyjścia laleczka. „Tu, tut…- trąbi kolejka – wyjeżdżam” i z turkotem jedzie po
szynach. Hop, hop, skacze po pokoju piłka i chowa się pod meblami, aż wreszcie
znajduje kryjówkę pod kanapą.
- Cisza, spokój! – nawołuje Mikołaj.
Na
pierwszym piętrze dzieci śpią spokojnie, ale te na parterze już usiadły w
łóżeczkach. – „Ciii… - szepce Mikołaj – uspokójcie się! – Wie, ze podczas jego
wizyty, w domu powinna panować absolutna cisza.
Niestety. Na
podeście, zza poręczy, już błyskają pierwsze ciekawskie spojrzenia. Mikołaj potrafi
jednak wyjść cało z każdej opresji. Tyle lat przecież rozwozi prezenty.
Błyskawicznym ruchem zgarnia niesforne zabawki i chowa się za zasłonę.
- Zdawało mi się, że kogoś tu słyszałem – mówi jeden z
malców głosikiem drżącym z przejęcia. – Myślałem, że tym razem zobaczę świętego
Mikołaja – dodaje po chwili.
- Aaa… -
ziewa któreś z dzieci. – Tu nikogo nie ma. Chodźmy spać.
Tymczasem Mikołaj
patrzy ze swej kryjówki, jak dzieci ziewając wracają do łóżeczek i zaciera ręce
z zadowolenia. A kiedy zapadnie cisza, wyjmuje z kieszeni spis zabawek,
sprawdza i wkłada podarunki do rozwieszonych nad kominkiem pończoch. Kończąc,
szepce zadowolony „Gotowe” i … jazda dalej.
Na dworze, wśród nocy czekają
renifery, stukając niecierpliwie podkowami. - Na przód, maluśkie ! – woła Mikołaj,
trzaska z bata i rusza w drogę do innych dzieci.
I tak w tę tajemniczą, wigilijna
noc spełniają się marzenia dziewczynek i chłopców na całym świecie. Trwa cudowna
podróż. Od domu do domu, od wsi do wsi. A gdy nadejdzie świt, święty Mikołaj wróci
do zamku, hen gdzieś wśród gwiazd, żeby razem z krasnoludkami przez cały rok
przygotowywać prezenty na następną Gwiazdkę.
Walt Disney, Wesołych Świąt.
Bajki pod choinkę
Tłumaczyła: Dorota Lulińska
PS. Udanych mikołajek kochane dzieci :)
© Photos Małe Rzeczy with Love by Magda Marczuk - Daniluk, All Rights Reserved